czwartek, 27 lutego 2014

Born Pretty Store Water decal stickers

Witam :) Dziś chcę wam zaprezentować naklejki wodne, które 
otrzymałam w ramach współpracy ze sklepem 

Do testowania wybrałam sobie 3 zestawy wodnych naklejek, jeden z nich chciałabym zaprezentować wam dziś na paznokciach. Jest to moja pierwsza próba więc przepraszam za brak większej kreatywności, oczywiście nie jest to moje ostatnie mani z ich użyciem :) 

Moim zdaniem takie naklejki są świetnym sposobem by nieco ożywić każde mani :) 
Są naprawdę bardzo proste w użyciu, jest również mnóstwo filmików instruktażowych na YT :)

Konkretny zestaw naklejek, który użyłam znajdziecie TUTAJ

A teraz przejdźmy do zdjęć :)







Używacie tego typu naklejek ? Dajcie znać co o nich myślicie :)

Dodatkowo zapraszam do BPS gdzie możecie wykorzystać kod na 10% zniżki 
DBX31
http://www.bornprettystore.com/

Bardzo polecam ten sklep, wcześniej robiłam tam zakupy i z czystym sercem mogę stwierdzić ze jest godny polecenia :)

sobota, 22 lutego 2014

Emulsja do włosów Gloria - hit prostu z Auchan

Witajcie :) Na samym początku chcę Was przeprosić za zaniedbywanie bloga, ostatnimi czasy ale byłam nieco chora, później odkryłam genialną stronę z wykładami profesorów z lepszych światowych uniwersytetów i po prostu nie mogłam się oderwać od oglądania i słuchania. 

Tak czy inaczej wróciłam do Was i obiecuję poprawę :)

Dzisiaj mam dla Was recenzję emulsji do włosów marki Gloria którą kupiłam w Auchanie podczas pobytu w Polsce.





Na pierwszy rzut idzie oczywiście buteleczka. Jest ona zrobiona z białego plastiku, nie prześwituje (co swoją drogą nie jest takie miłe ponieważ lubię widzieć ile produktu zostało). Ma niebieską zakrętkę, dozownik zamykany na zatrzask. Jest ona bardzo poręczna, ani razu nie wyleciała mi z ręki pod prysznicem. Szata graficzna którą tworzą dwie naklejki, z przodu oraz z tyłu jest bardzo skromna mi to jednak nie przeszkadza.

Od producenta: Emulsja poprawia elastyczność włosów, zmniejsza ich łamliwość, ułatwia rozczesywanie i modelowanie. Nie wpływa na szybkość przetłuszczania się włosów.

Stosowanie: Niewielką ilość emulsji rozprowadzić na mokrych, uprzednio umytych włosach. pozostawić przez ok. 2 minuty. Następnie włosy spłukać ciepłą wodą.

Skład: Aqua, Cetrimonium Chloride, Cetyl Alcohol, Salvia Officinalis, Urtica Dioica Extract, Glyceryl Stearate, Citric Acid, Parfum, Bromonitropropanidiol, Hydroxycitronellal, Benzyl Benzoate, Hexyl Cinnamal, Hydroxymethylpentyl 3 Cyclohexenecarbox aldehyde, Eugenol, Citronellol, Alpha-Isomethylionone, Geraniol, C.I. 44045, 19140

Moje odczucia.
Kiedy pierwszy raz użyłam tej odżywki byłam naprawdę bardzo zadowolona z efektu i jednocześnie niezmiernie zdziwiona. No bo jak coś tak taniego może działać takie rzeczy. Włosy miękkie i gładkie. Co prawda nie spowodowały ze moje włosy lśniły na wszystkie strony ale nie przeszkadzało mi to ponieważ niekoniecznie pragnę takie efektu. Oczywiście włosy nie były matowe, nie mylcie tego ;) Jedyne co mnie odstraszyło to kolor odżywki gdyż jest on... zielony. jak zobaczyłam to pierwszy raz, moje pierwsze skojarzenie błyskawicznie poszło do smarków Shrek'a :) Proszę nie śmiejcie się z tego :P Sama konsystencja jest dość rzadka, czasami nawet przepływał mi przez palce ale po jakimś czasie doszłam do wprawy w dozowaniu i nakładaniu takiej formuły. Wydajność. Tutaj też moim zdaniem plus, gdyż opakowanie 200 ml wystarczyło mi na 19 użyć czyli całkiem przyzwoicie jak na długie włosy. Po przeanalizowaniu składu mam dość mieszane uczucia ze względu na dużą ilość substancji zapachowych, pigmentu itp. Zapach skoro już o nim wspomniałam przypomina mi mydło, takie najprostsze w kostce. Nie utrzymuje się na włosach. No i najważniejsza rzecz na którą zwracam uwagę przy odżywkach - czy obciąża włosy? Zdecydowanie nie. Są lekkie, świeże i efekt ten utrzymuje się naprawdę długo.

Cena: ok.2,50 za 200 ml (z tego co pamiętam)

Podsumowując - jest to produkt który za tą cenę powala na kolana, i jest to jednocześnie dowód że nie trzeba wydawać ogromnej sumy by zadbać o nasze włosy :)
Czy kupię ponownie? Oczywiście :)

Używałyście tej odżywki? Jakie macie z nią doświadczenia? :)

wtorek, 18 lutego 2014

Wall Decor Inspirations DIY

Witajcie :) dziś mam dla Was mały post inspiracyjny :) Zdjęcia są znalezione przypadkowo w sieci które wyjątkowo mi przypadły do gustu :) Szukam właśnie pomysłów na udekorowanie ścian w sypialni, potrzeba czegoś również do przedpokoju oraz jakiegoś obrazu do salonu ale tego nie zrobię sama :)

Tak więc bez przeciągania zapraszam do oglądania i komentowania :)

















środa, 12 lutego 2014

Opi - Unfor-greta-bly Blue

Witajcie :) 
Dziś mam dla Was recenzję kolejnego lakieru Opi. Jest to jeden z kolorków które upolowałam na wyprzedażach i bardzo go lubię :)
Odcień pochodzi z Germany Collection.

Kolor i konsystencja
Kolor to piękny głęboki granat. Uwielbiam ten odcień. Ma w sobie lekki połysk, perłowe wykończenie. Konsystencja jest dość gęsta jednak nie sprawia problemów z aplikacją, wręcz przeciwnie, mam wrażenie że nakłada się lepiej niż inne moje lakiery Opi.

Buteleczka i nakładanie
Buteleczka klasyczna dla Opi 15ml. Nakładanie jak już mówiłam bezproblemowe, co ułatwia także świetny pędzelek. Jest dość szeroki a takie lubię najbardziej :)

Krycie i zmywanie
Kryje całkowicie po nałożeniu dwóch warstw i nie zostawia żadnych prześwitów. Zmywanie... no cóż... niestety bardzo odbarwił mi skórki wokół paznokci... Ale idzie sobie jakoś z tym poradzić, trzeba po prostu potraktować skórki większą ilością zmywacza.

Wysychanie
klasycznie 20-30 minut (2 warstwy i top coat)

Trwałość i Cena
Lakier wytrzymał na moich pazurkach jakieś 3-4 dni. Po tym krótkim czasie pojawiło się sporo obtartych paznokci. Cena. Ja kupiłam za jakieś 7 euro ale był na promocji. Ceny będą oscylować pomiędzy 25-50 zł






Co myślicie o tym kolorku? W Waszym guście czy wolicie coś raczej z innej tonacji? :)

niedziela, 9 lutego 2014

Babydream Shampoo czyli zbawienie dla skóry głowy





Babydream kupiłam po raz pierwszy z marcu 2013. Wtedy moje włosy zaraz po odstawieniu masek i odżywek wypełnionych silikonami po same brzegi oraz szamponów z mnóstwem detergentów były zbuntowane i za nic w świecie nie chciały współpracować z innymi kosmetykami. Pierwsze opakowanie szamponu było prawdziwym zbawieniem dla mojej skóry głowy, która była w  bardzo kiepskim stanie po latach traktowania szamponami z SLS. Skóra głowy łuszczyła się, wyglądało to jakbym miała mnóstwo łupieżu na głowie. Była również przesuszona i to bardzo. Dopiero wtedy zrozumiałam że po prostu moja skóra głowy nie toleruje tego składnika. Babydream okazał się idealny na moje niesforne włosy, oczywiście z użyciem odpowiedniej odżywki. Bez niej włosy były napuszone i kiepskie w rozczesywaniu, dodatkowo pozbawione blasku.
Opakowanie szamponu jest moim zdaniem idealne. Dobrze trzyma się w dłoni nawet gdy te są mokre. Zamknięcie na zatrzask nie jest trudne w otwieraniu i zamykaniu. Z łatwością wydobywany odpowiednią ilość produktu, nawet pod koniec użytkowania z łatwością idzie wydobyć ostatni produktu i mieć pewność, że w opakowaniu nic nie zostało :)

Działanie: Szampon robi to co powinien - MYJE. Pieni się bardzo dobrze, łatwo się spłukuje. Zadziwiająco dobrze radzi sobie z olejami - nie sądziłam że w ogóle da radę je zmyć a tu niespodzianka :)  Konsystencje ma dość rzadką, jednak nie przepływa przez palce, dobrze się nakłada. Kolor szamponu jest przezroczysty. Nie ma w nim żadnych barwników czy innych "udziwniaczy". Jedyne co mi troszkę przeszkadzało to zapach, którego nie czułam za bardzo przy pierwszym opakowaniu, przy drugim stał się męczący i nieprzyjemny. Może po prostu zmieniły mi się gusta :)
 Co jakiś czas trzeba oczywiście użyć czegoś mocniejszego (SLS) 
Ale raz w tygodniu w moim przypadku w zupełności wystarczy.
Wydajność szamponu wystarczyła mi na 20 myć, przypominam że moje włosy są 
dość długie więc nie oszczędzam szamponu :P

Skład: 
Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glocoside, Gluceryl Oleate, Sodium Lactate, Triticum Vulgare Germ extract, Panthenol, Glyceryl Caprylate, lactic Acid, Chamomilla Recutita Flower extract, parfum

Lauryl Glucoside -  delikatny detergent SURFAKTANT NIEJONOWy
Cocamidopropyl Betaine - detergent SURFAKTANT AMFOTERYCZNY
Coco-Glocoside - emulgator
Glyceryl Oleate - Emulgator, emolient
Sodium Lactate - hydrofilowa substancja nawilżająca
Triticum Vulgare Germ extract - ekstrat z kiełków  pszenicy
Panthenol - witamina  B5
Glyceryl Caprylate - emolient
Lactic Acid - kwas mlekowy
Chamomilla Recutita Flower extract - ekstrat z rumianka
Parfum - zapach

Cena bardzo opacalna - płacimy jakieś 4-5 zł za butelkę 250 ml.

Czy kupię ponownie? 
Zdecydowanie! I to nie jeden raz. Pomimo zapachu jeden z moich faworytów wśród szamponów.

Używałyście go? Jakie są wasze wrażenia po stosowaniu?
Ps. Jeśli są jakieś błędy w mojej mini analizie składu dajcie znać :)

środa, 5 lutego 2014

Czasoumilacze czyli kilka słów o Yankee Candle

Pogodę mamy beznadziejną. Przeprowadzka była czymś długo wyczekiwanym i w okresie letnim może być strzałem w dziesiątkę. W okresie zimowym brak śniegu oraz 2-3 przymrozki na zimne miesiące to dużo. Jednak jest coś co sprawia, że nie chce się wychodzić z domu i nie jest to nawet niemal codzienny deszcz. Sprawcą całego niezadowolenia jest wiatr. Nie występuje on często jednak na tyle często bym zdążyła go znienawidzić całym sercem. W takie dni jedyne czego nam potrzeba to ciepła herbatka, koc i dobry film. Jednak czegoś brakuje... Sekretnego składnika udanego wieczoru. O czym mowa? 
Oczywiście o Yankee Candle!





Moja przygoda z woskami rozpoczęła się mniej więcej w listopadzie czyli całkiem niedawno, jednak udało mi się uzbierać całkiem sporą kolekcję. Powoli próbuję wszystkich zapachów szukając tego idealnego, dziś małe "recenzje" kilku z nich :)

Swoje woski zużywam bardzo wolno. Jednorazowo wrzucam około pół tarty i odpalam ją kilka razy do czasu aż przestanie pachnieć lub po prostu jak mi się znudzi.



Salted Carmel
Uwielbiam zapach palonego cukru który emanuje to cudeńko. Roznosi się po całym domu dodając mu ciepła i przytulności. Aromat jest bardzo intensywny dla niektórych może być męczący lecz dla mnie jest wręcz idealny :) Lubię czuć intensywny aromat jak tylko wejdę do pokoju. Salted Carmel jest zdecydowanie kandydatem na pełnowymiarową świecę :)


Garden Sweet Pea
Zapach ten bardzo przypadł mi do gustu. Piękny kwiatowy aromat, nieco delikatny. Moim zdaniem pachnie mydłem, idealnie pasuje do sypialni, by stworzyć sobie kwiatową aurę i zasnąć w takim obłoczku to czysta przyjemność.


Black Cherry
Spodziewałam się intensywnej wiśni która powali mnie na kolana... niestety zapach wiśni jest bardzo lekki, rozczarowałam się nieco, lecz dam mu drugą szansę :) być może potrzeba więcej wosku odpalić ;D


Midnight Oasis
Naprawdę piękny zapach. Męska nuta połączona z delikatnym aromatem cytrusów potrafi oczarować. Zastanawiam się nad kupnem świecy, nie tej największej oczywiście, lecz chciałabym mieć ten zapach na dłużej gdyż jest to limitowana edycja :)


Pink Dragon Fruit
Piękny, egzotyczny, świeży aromat idealny na lekkie "pobudzenie" dnia. Zapach utrzymuje intensywność przez cały okres palenia, nie zmienia nut zapachowych jest jednym z moich ulubieńców :)


Honey Blossom
Jest moim pierwszym woskiem w mojej kolekcji. Oczarował mnie i można powiedzieć, że zapoczątkował moją obsesję na punkcie tart :)
Honey Blossom to połączenie nektarów kwiatowych miodu oraz frezji. Jest to zapach zniewalający Utrzymuje się długo pomimo małej ilości wosku który "wypalałam"


Pink Sands
Jest to zapach którego nie mogę rozpracować. Niby jest to cytrus połączony z czymś słodkim ale jednocześnie czuć nutkę "ostrości". Jest to dla mnie zapach zagadka, ale jest on bardzo przyjemny choć nieco mdły i po jakimś czasie muszę mieć od niego przerwę. Jest to aromat który pomimo swojej delikatności dozuje swoją intensywność okresowo przez co jest bardzo trwały, musiałam wyrzucić wosk który paliłam bo po 5 odpaleniach po prostu mi się znudził :)


Christmas memories
Okropny okropny! Nigdy więcej takich zapachów! W niczym nie przypomina mi świąt, jest duszący zbyt intensywny wiele w nim przypraw typowo świątecznych które razem tworzą okropną kombinacje...:/ Musiałam wietrzyć całe mieszkanie po kilku minutach palenia...

A jakie są Wasze ulubione zapachy Yankee Candle? 
Co sądzicie o świecach, zarówno tych mniejszych jak i największych słoi? 
Watro? :D Czekam na komentarze :*








sobota, 1 lutego 2014

Podsumowanie stycznia 2014 + kilka zdjęć

Styczeń był dla mnie bardzo szybkim miesiącem. 
Tygodnie mijały głównie oparte na pracy, czytaniu, jedzeniu i (od czasu do czasu) ćwiczeniu. Powoli idę do przodu z dekorowaniem mieszkania ale nadal nie jest to to czego chcę :) 
Mam wizję jak ja to mówię :D

Styczeń mogę natomiast podsumować w kilku punktach :)

1. Ćwiczenia dieta suplementy
W styczniu miałam zaledwie 8 dni aktywnych kiedy naprawdę poświęciłam czas na ćwiczenia. 
Słabo, mam nadzieję że w lutym będzie zdecydowanie lepiej.
Co do diety to było całkiem przyzwoicie. Oczywiście nie mogę odmówić sobie słodyczy i nigdy tego nie robię, jak mam ochotę na batonika to po prostu go jem :) To samo tyczy się czekolady :) Ale posiłki składają się głównie na trochę węglowodanów, białko i mnóstwo warzyw. Nie twierdzę że codziennie trzymam się kurczowo diety, nie przestrzegam w 100% zasad zdrowego odżywiania ale nie czuję się z tym źle, zwłaszcza ze waga mi spadła o 1,5 kg w styczniu :)

2. Uroda.
Nie mówiłam o tym wcześniej ale prowadzę mały dziennik pielęgnacji. Głównie po to by zapisywać w nim w jakie dni stosuje produkty, które ja lubię nazywać "niestandardowymi", czyli takie których nie używam na co dzień. Są to między innymi maski, maseczki oleje peelingi. Dzięki temu wiem na ile użyć wystarczy mi opakowanie itp.
Pod względem pielęgnacji w styczniu było całkiem dobrze na koniec miesiąca zdarzyło mi się kilka wyprysków ale sytuacja już jest prawie opanowana.

3. Zakupowo.
W styczniu były oczywiście wyprzedaże. Nie obyło się bez wizyty w Sephorze, z której łupy możecie zobaczyć w TYM POŚCIE. Byłam jeszcze w dwóch innych sklepach i powiem że całkiem nieźle się obkupiłam, aczkolwiek w większości kupiłam te rzeczy z myślą o domu, ćwiczeniach itp.
Dodatkowo przybyło mi kilka rzeczy do pielęgnacji oraz (uwaga) 14 lakierów do paznokci co dla mnie jest ogromną ilością. Ale wspomniane wyprzedaże dały się we znaki.

4. Odkrycie stycznia
Kosmetyki polskiej firmy Bell znalezione w jednej sieci sklepów, a raczej sieci dyskontów. Były tam lakiery do paznokci, podkłady róże do policzków lip tinty które uwielbiam. Dodatkowo były w śmiesznych cenach bo ok 80centów do 2 euro :) Kilka produktów oczywiście kupiłam :)

5. Książki
W styczniu skończyłam czytać Lśnienie które mnie bardzo zawiodło. Nie rozumiem fenomenu tej książki, już film by mnie przyprawił o więcej emocji choć jeszcze go nie widziałam. Nie urzekła mnie w żadnym calu, wręcz nudziła... Do tego przeczytałam Zieloną Milę i tutaj mam o wiele lepszą opinię. Czytając miałam przed sobą twarz Toma Hanksa który nawiasem mówiąc jest jednym z moich ulubionych aktorów. Do tego przeczytałam kilka opowiadań Stephena Kinga które brzmiały dla mnie jak zwiastun do słabego horroru... No i w końcu zaczęłam czytać zbiór felietonów autorstwa Jeremy'ego Clarksona, prezentera Top Gear, którego bardzo lubię za cięty język, kontrowersyjne opinie oraz niestandardowe testy samochodowe. Póki co jestem bardzo zadowolona z książki :)

6. Nauka
Oczywiście cały czas uczę się francuskiego i w tym miesiącu zaczęłam ćwiczenia z książek, które kupiliśmy tutaj we Francji. Są to książki przeznaczone dla dzieci chodzących do francuskich szkół i jest w nich wszystko od gramatyki, czasów przez ortografii a na słownictwie kończąc. 
Bardzo fajna forma nauki. Przeplata się to z fiszkami i innymi książkami.
W styczniu miał również zacząć się mój kurs, jednak termin rozpoczęcia został przesunięty na 10 lutego więc czekam z niecierpliwością.

7. Denko
TUTAJ

8. Filmy i seriale
Przez cały styczeń oglądaliśmy z moim M Breaking Bad i właśnie skończyliśmy 3 sezon. Mieszane uczucie przeplatane były chwilami grozy. Ale szczerze powiem że serial nie urzekł mnie tak bardzo jak się tego spodziewałam. Do tego jeszcze doszły pierwsze odcinki 9 sezonu serialu Supernatural i powiem że odcinki robią się również coraz bardziej naciągane, no ale po tylu sezonach mogą zacząć tracić pomysły.
Filmy... Hmm chciałam obejrzeć Wilka z Wall Streat ale jakoś było to odkładane i ostatecznie nigdy nie doszło do skutku... Tak więc styczeń był raczej skupiony na serialach niż na filmach :) 
Jeśli macie jakiś dobry film do polecenia to dajcie znać bo ja sama nie mam pomysłów ostatnio :)




I to by było na tyle :) mam nadzieję że spodobał wam się wpis :)
A jak Wam minął styczeń? :D